• Dzika dywizja. Historia Czerwonych Beretów

Symbol: 17869
Brak towaru
52.00
Wpisz swój e-mail
Wysyłka w ciągu 24 godziny
Cena przesyłki 11
Odbiór w punkcie Poczta Polska 10
In Post paczkomaty 11
Poczta Polska Pocztex 48 11
In Post kurier 12
Odbiór w punkcie Poczty Polskiej 13
Poczta Polska Pocztex 48 17
Dostępność Brak towaru
ISBN 9788324089956
Zostaw telefon

Autor: Piotr Korczyński

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 400

Okładka: twarda 

Format: 15,8 cm x 22,5 cm

 

Reportaż historyczny o czerwonych beretach

Ich odwadze w boju dorównywała tylko ich niesubordynacja wobec niewygodnych rozkazów komunistycznych notabli

16 października 1967 roku spełnia się ostatnia wola generała Stanisława Sosabowskiego. Ciało legendarnego twórcy i dowódcy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej za chwilę spocznie na warszawskich Powązkach. Przy jego grobie pełnią wartę żołnierze w czerwonych beretach. Tak jak on, spadochroniarze. Elita polskiego wojska. 6 Dywizja Powietrznodesantowa.

Jeśli dojdzie do wojny z Zachodem, ci żołnierze będą desantowani na duńskie wyspy. Do tego są szkoleni, ale wkrótce okaże się, że podobnie jak brygadzie Sosabowskiego, los i polityka przeznaczą tym świetnym żołnierzom inną rolę. W marcu 1968 roku w Krakowie, gdzie dywizja stacjonuje, wybuchają manifestacje studenckie. Władze zamierzają użyć spadochroniarzy do pacyfikacji, ale czerwone berety wykażą się polityczną niesubordynacją. I dla krakowian już na zawsze pozostaną „ich dywizją”.

Gdy w 1970 roku wybuchną strajki na Wybrzeżu, komunistyczna wierchuszka nie odważy się wysłać tam swoich specjalsów. Notable boją się, że „dzika dywizja” gotowa stamtąd do Krakowa „wracać przez Warszawę”.

Kim byli dowódcy i żołnierze jedynej w Ludowym Wojsku Polskim dywizji, w której tak wyraźnie odwoływano się do tradycji i doświadczeń wielkiej jednostki Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie? Jak wyglądało szkolenie desantowców w PRL-u? I jak trudno było służyć ojczyźnie w niełatwych politycznie czasach, by zachować honor? A wreszcie – jaką cenę w wolnej Polsce przyszło za tę służbę zapłacić?

Desant za komuny to było wojsko, które kojarzyło się z Zachodem, to było wojsko, w którym naprawdę chciało się służyć. Czerwony beret, pikujący orzeł na piersi i podwinięte rękawy uesa – wielu marzyło, by przyjeżdżać na przepustkę w takim mundurze. Zającem mógł być każdy, spadochroniarzem – tylko wybrani. Po takim wojsku liczyli się z tobą i w robocie, i w domu – na wsi czy w mieście, a jeśli chciałeś się uczyć – po służbie w desancie też było łatwiej. Politrucy mogli wciskać swe głodne kawałki o tym, że jesteśmy forpocztą Układu Warszawskiego… My wiedzieliśmy swoje: jesteśmy jak komandosi z amerykańskich filmów. Niektórzy pamiętali też o tym, że 6 Pomorską Dywizję Powietrznodesantową formowali oficerowie od generała Sosabowskiego… Taka to była nasza dzika dywizja.

(opis wydawcy)

Spis treści:

Bordowy odcień czerwieni. Zamiast wstępu  /11

Znak Spadochronowy  /33

Nim wstał świt /89

Czerwone berety  /137

Nóż pod wodą  /197

Sól ziemi  /261

Na pustynnym szlaku. Opowieść generała Jarosza  /335

Podwinięte rękawy  /385

Bibliografia (wybór)  /431

Indeks nazwisk  /437

Źródła ilustracji /445

Nie ma jeszcze komentarzy ani ocen dla tego produktu.
Podpis
E-mail
Zadaj pytanie