• Żołnierz Imperialny 1800-1814. Tom 1/I. Pobór, wyposażenie

Symbol: 11336
Brak towaru
75.00
Wpisz swój e-mail
Wysyłka w ciągu 24 godziny
Cena przesyłki 11
Odbiór w punkcie Poczta Polska 10
In Post paczkomaty 11
Poczta Polska Pocztex 48 11
In Post kurier 12
Odbiór w punkcie Poczty Polskiej 13
Poczta Polska Pocztex 48 17
Dostępność Brak towaru
ISBN 9788378892595
Zostaw telefon

Autor: Jean Morvan

Rok wydania: 2015

Liczba stron: 250

Okładka: twarda

Format: 17,00 cm x 24,00 cm

Uwagi - okładka z lekkimi zatarciami, brzegi stron nieznacznie przykurzone

 

"Żołnierzem pogardzali uczeni, uważając go za niższy gatunek. Jeszcze bardziej nienawidzili go pismacy i urzędnicy sądowi. Pod arkadami Palais-Royal wydawali przecież swój ostatni grosz na młode prostytutki, pracujące dla gwardzistów francuskich. Kupcy obawiali się pięści żołnierza, a mieszczanie jego niewyparzonego języka. Szlachta natomiast pozostawała całkowicie obojętna na jego los. Uważała żołnierza za syna marnotrawnego. Nie szanowała go, ponieważ był opłacany gorzej niż najemnik. Z kolei chłop, zawsze trochę zazdrosny o miasto, z obawą patrzył na wszystko, co stamtąd pochodziło. Nie ufał wojakom, uważając ich za ,,niebieskie ptaki”, które porzuciły pracę dla swego fantazyjnego ubioru. Poza tym pod chłopską strzechą żołnierz zwykle niszczył w toastach cynowe kubki, chełpił się swoimi wyczynami i bałamucił kobiety. (...) Jeśli kampania prowadzona była w dobrze zaopatrzonym kraju, żołnierze szybko zapominali o zapobiegliwości. Co dnia rozmaite artykuły lekkomyślnie pozostawiali na biwakach. Tym, którzy maszerując przez Brandenburgię pozbyli się sprzętu kuchennego, w Polsce pozostawało jedynie pieczenie ziemniaków nadziewanych na koniec tasaka. W Niemczech, chcąc zmniejszyć ciężar swojego ekwipunku, żołnierze wyrzucali w błoto, pozostawiali lub celowo gubili kociołki. W efekcie wszystkim regimentom brakowało tego typu utensyliów, a sytuacji nie poprawiało nawet zabieranie ich z polskich wsi. Skargom na niedostatek nie było końca. Pod koniec kwietnia 1807 roku w korpusie Neya kociołki, menażki i inne sprzęty należały do rzadkości. W pozostałych związkach operacyjnych (aż do lata) sytuacja wcale nie wyglądała lepiej. Nie poprawiło jej nawet zdobycie Gdańska. Doszło do tego, że po bitwie pod Lidzbarkiem Warmińskim oficerowie kawalerii parzyli sobie herbatę w puszce kartaczowej. (...) W tym czasie wciąż biły się załogi twierdz nad Renem i wezwani pod broń inwalidzi. Ludzie krańcowo wyniszczeni wojną podejmowali ostatni wysiłek na sam dźwięk imienia cesarza i w trosce o honor Francji. Byłemu porucznikowi grenadierów konnych Starej Gwardii (...) w 1812 roku amputowano dziesięć palców. Przymocował więc do lewego kikuta hak, żeby móc trzymać wodze swojego wierzchowca. Do prawego nadgarstka rzemieniem przywiązany miał pałasz. Został dwukrotnie ranny w walkach pod Craonne" (fragment książki).


Nie ma jeszcze komentarzy ani ocen dla tego produktu.
Podpis
E-mail
Zadaj pytanie