• Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920-1939

Symbol: 12718
Brak towaru
45.00
Wpisz swój e-mail
Wysyłka w ciągu 24 godziny
Cena przesyłki 9.5
Odbiór osobisty 0
Odbiór w punkcie Poczta Polska 7.99
Poczta Polska Pocztex 48 9.5
Odbiór w punkcie Poczty Polskiej 12
Poczta Polska Pocztex 48 16
Poczta Polska Austria 36
Poczta Polska UK ekonomiczna 67
Poczta Polska USA ekonomiczna 76
Poczta Polska USA priorytet 146
Dostępność 0 szt.
ISBN 9788383182018
Zostaw telefon

Autor: Grzegorz Piątek

Rok wydania: 2022

Liczba stron: 480

Okładka: twarda

Format: 14,5 cm x 20,5 cm

 

Fascynująca i zaskakująca opowieść o budowaniu Gdyni od podstaw oraz marzeniu o idealnym mieście i idealnej Polsce.

„Gdynia obiecana” to opowieść o mieście tworzonym od podstaw, gdzie można było zacząć „z czystą hipoteką”: przezwyciężyć różnice między zaborami, pokonać zacofanie, uciec od narodowych przywar, od wiejskiej nędzy i wielkomiejskiego bezrobocia, zostawić w tyle waśnie etniczne i konflikty klasowe, uniknąć urbanistycznych błędów i historycznych ograniczeń krępujących rozwój innych miast. Tu nowe pokolenie uczyło się nowych umiejętności i zawodów związanych z morzem i międzynarodowym handlem. Tu, niczym w laboratorium, mogła powstać nieobciążona żadną złą ani dobrą tradycją nowoczesna polska miejskość oraz morska polskość. Tu Polska miała uciec do przodu, z wieku dziewiętnastego w dwudziesty. Problem w tym, że w tę podróż zabrała samą siebie.

Spis treści:

Rozdział 1. Gdynia to ucieczka w przyszłość  /10

Rozdział 2. Choć nabrała znaczenia przez przypadek, przez splot politycznych i gospodarczych okoliczności, to od razu znaleźli się ludzie, którzy uznawali ją za miejsce, w którym dopełnia się historyczne przeznaczenie, miejsce niemalże święte  /18

Rozdział 3. Tym bardziej na wieloznaczną lokalną tradycję usiłowano narzucić narodową formę   /40

Rozdział 4. Narodowa forma spotkała się z arcykapitalistyczną treścią, a kaszubska wieś zmieniła się w miejsce nieskrępowanej rynkowej gry i spontanicznej urbanizacji, szybko zdobywając sobie renomę miasta amerykańskiego  /56

Rozdział 5. Zanim zapadła decyzja o budowie portu, obok Gdyni zaczęła powstawać Kamienna Góra - coś w rodzaju kolonii na niepewnym terytorium, do której kapitał płynął z interioru nie tylko po to, żeby się mnożyć, ale pod hasłami "zwiększania polskiego stanu posiadania" nad Bałtykiem.

Rozdział 6. W ślad za kapitałem do Gdyni napływali ludzie - z innych regionów, ale i z zagranicy, a wieża Babel rosła mimo pomieszania języków. Powstawało miasto niemal idealnie białe, etnicznie polskie, a przez to paradoksalnie mało polskie.

Rozdział 7. W którym architektura szybko porzuciła narodowe formy i ubrała się w międzynarodowe, modernistyczne  /114

Rozdział 8. Władza nie mogła jednak zapanować nad tym sukcesem. Może więc w Gdyni należało wprowadzić dyktaturę? Państwo przeprowadziło ustrojowy eksperyment i postawiło na czele miasta superburmistrza - komisarza rządu podległego bezpośrednio Warszawie  /144

Rozdział 9. Mimo problemów i niedociągnięć port skutecznie konkurował z Gdańskiem i zagranicą, a miasto rosło, stając się przedmiotem oficjalnego kultu, który wyrażał się w projektach Bazyliki Morskiej czy gigantycznego pomnika Zjednoczenia Ziem Polskich  /160

Rozdział 10. Trudno się dziwić, że tysiące ludzi wykarmionych wizjonerskimi projektami i mitem miasta sukcesu rzucały wszystko i przyjeżdżały na Wybrzeże. Na miejscu nie starczało pracy dla wszystkich. Zarabiało się niewiele, a Gdynia była najdroższym miastem w Polsce  /178

Rozdział 11. Wszystkie bolączki młodego miasta - od bezrobocia i sezonowości rynku pracy przez napięcia klasowe, niedowład opieki społecznej po błędy urbanistyczne - skupiały się w jednym, nadrzędnym problemie - mieszkaniowym. Większość gdynianek i gdynian gnieździła się w nędznych domkach, budach i barakach, które obrastały miasto i okoliczne wsie  /194

Rozdział 12. Na gruncie katastrofy mieszkaniowej wyrastały całe nieformalne dzielnice o egzotycznych nazwach. Tak jakby bieda była czymś niepolskim, obcym, znanym z magazynów podróżniczych i filmów przygodowych. A przecież była to nasza bida, przeszczepiona z naszych wsi i miast  /210

Rozdział 13. Mieszkańcy slumsów próbowano ratować odgórnie - siłami Towarzystwa Budowy Osiedli, które opracowywało powtarzalne projekty tanich domków - i oddolnie, z inicjatywy Gdyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, której udało się stworzyć na Grabówku namiastkę warszawskiego Żoliborza  /228

Rozdział 14. Hasła i rozwiązania lansowane przez miejskich i spółdzielczych działaczy podchwyciły państwowe instytucje i firmy. W ultrakapitalistycznym mieście zaczęła powstawać enklawa państwa opiekuńczego - osiedle Pagedu na Oksywiu  /244

Rozdział 15. W czasie gdy na peryferiach próbowano ratować mieszkańców slumsów, Śródmieście zaczęło wychodzić z kryzysu. Coraz mniej dziur w zabudowie, coraz więcej luksusowych kamienic, szkła, neonu, asfaltu. Przy głównych ulicach powstały ikoniczne budynki-transatlantyki - mieszkalny Bankowiec i biurowiec ZUS-u. Czy ponad dekadę id założenia Gdynia dorobiła się swojego stylu?   /258

Rozdział 16. Nawet najbardziej wyrafinowana komercyjna architektura gdyńskiego city nie odpowiadała jednak do końca ambicjom "morskiej stolicy Polski". Przestrzenią godną tego tytułu miało być dopiero Forum Morskie z Bazyliką Morską, ratuszem i pomnikiem Zjednoczenia Ziem Polskich   /280

Rozdział 17. Przed wybuchem wojny powstał inny narodowy monument, który jednak nie zdążył się zapisać w zbiorowej pamięci - mauzoleum generała Orlicz-Dreszera. Pomnik ten splatał los Gdyni z polskimi aspiracjami kolonialnymi i dążeniem do stworzenia nowego typu człowieka - "Polaka morskiego"  /298

Rozdział 18. Po prawie dekadzie rządów komisarycznych sprawdzianem poparcia dla dotychczasowego kierunku rozwoju Gdyni miały być dopiero wybory samorządowe, które rozpisano na początku 1939 roku  /320

Rozdział 19. Wszyscy, od prawa do lewa, od Wybrzeża, po stolicę - wydawali się wiedzieć, co w Gdyni nie działa, nie brakowało recept i śmiałych planów na przyszłość. Może po prostu potrzebowała więcej czasu? Czasu, który jej zabrano w 1939 roku  /340

Rozdział 20. Jednak czy warunki panujące pod koniec lat trzydziestych dawały szansę na zakończenie katastrofy mieszkaniowej i opanowanie chaotycznego rozrostu miasta?  /354

Rozdział 21. Może wcale nie było ratunku przed podziałem na Gdynię spełnioną i Gdynię zawiedzioną, a nierówności nie były anomalią, lecz najczystszym produktem systemu?  366

Rozdział 22. Te podziały widać w mieście do dziś  /386

Rozdział 23. A mimo to kolejne pokolenie opowiada sobie bajkę o pięknej, modernistycznej, białej Gdyni  /392

Podziękowania  /400

Bibliografia  /402


Nie ma jeszcze komentarzy ani ocen dla tego produktu.
Podpis
E-mail
Zadaj pytanie